- Mamo szczerze to nie sądzę że szkoła publiczna to dobry pomysł. - Siedziałam w fotelu pasażera mojej mamy nowego Camero*
- Camilla to - Wskazała na szkołę. - Nie jest szkoła publiczna. To jest magnet school*
- Więc? To nie jest nauczanie w domu więc nie podoba mi się to. - Przyciągnęłam plecak bliżej do piersi i spojrzałam na wszystkie dzieciaki dookoła budynku.
- Spójrz kochanie, mamy pieniądze z mojej nowej pracy więc chcę uzyskać każdą dobrą okazję jaką mogę. - Ja potrząsnęłam głową. - Proszę tylko spróbuj. Jeśli to będzie straszne przez tydzień, załatwię Ci nauczanie w domu. - Uniosła brwi pełna nadziei, a ja westchnęłam.
- Dobrze tydzień. - Otworzyłam drzwi i wyszłam. - Lepiej zacznij szukać korepetytora. - Zatrzasnęłam drzwi i wsunęłam moją torbę na ramię. Słyszałam moją mamę krzyczącą przez okno i jak odjeżdża.
Po uzyskaniu mojego grafiku z gabinetu, poszłam szukać mojej sali. Podczas kiedy szłam korytarzem, myślałam o sytuacji w jakiej byłam. To jest magnet school. to co moja mama powiedziała. Co to jest magnet school? Czy to jakiś rodzaj szkoły wojskowej? Zaczęłam panikować. Czy ja już nigdy nie zobaczę mojej mamy lub Sonic? Próbowałam się cała uspokoić ale kiedy to robiłam było jeszcze gorzej.Szybko znalazłam moją salę i szybko zapukałam do drzwi. Mężczyzna podszedł do drzwi wyglądał jak ..... Usher? Zapewne tylko ja to widzę. Spojrzałam na mój grafik. Poniższy grafik mówi: Sala 104, Pan Raymond. To pewnie tylko zbieg okoliczności.
- Ty jesteś Camilla Drew? - Uśmiechnął się kiedy skinęłam głową. - Dobrze panienko Drew, wejdź. - Weszłam do sali i od razu się zakłopotałam. Sala była bardzo duża, ale zamiast ławek były BeanBag* krzesła i kilka ławek w narożnikach. Co zaskoczyło mnie najbardziej to scena/wybieg który zajmował pół sali. Ja albo śnię albo jestem w Punk'd ponieważ to jest szalone. Obróciłam się dookoła patrząc na kamery. Tylko zatrzymałam się kiedy było głośne pukanie do drzwi.
Pan Raymond otworzył drzwi i wszedł chłopak w moim wieku. Miał około 5'8" miał jasnobrązowe włosy i oczy, które wyglądały jak moje. Był ładny ale to nie będzie rozpraszało mnie od nienawidzenia tego. Wszystkie dziewczyny szeptały, a grupy dziewczyn wyglądały jakby miały płakać. Wywróciłam oczami. Jasne, Jest ładny ale nie jest tak ładny. Pan Raymond rozmawiał z młodo wyglądającym mężczyzną i chłopcem. Chłopak wydawał się być bardzo zdenerwowany. Z tego co mogłam usłyszeć, mężczyzna próbował namówić chłopaka do zostania a on tego nie chciał. przynajmniej nie jestem jedyną osobą która nie chce tu być.
- Zostajesz i to jest koniec! - Mężczyzna wybiegł z sali zatrzaskując za sobą drzwi. Chłopak tupnął i opadł na krzesło. Wyciągnął swój telefon z kieszeni i zaczął wściekłe pisanie. Wzruszyłam ramionami i odwróciłam się w stronę sceny. To było ogromne. Wokół niej wisiały długie jedwabiście purpurowe zasłony a czarna połoga świeciła jak szkło. Przez chwilę wyobrażałam siebie na tej scenie. Moje palce ślizgające się po klawiszach wspaniałego fortepianu, prawię się uśmiechnęłam zanim zostałam wyrwana z mojego zamyślenia.
- Proszę, niech każdy weźmie BeanBag i usiądzie w kręgu. - Tylko kiedy my wszyscy dostaliśmy się do kręgu mogłam zauważyć że było nas tylko dziesięć. - Justin, odłóż telefon i dołącz do grupy albo zadzwonimy do Scootera.
Chłopak Justin burknął i włożył telefon z powrotem do kieszeni. Wziął BeanBag do kręgu między inną dziewczyną a mną i usiadł. Dziewczyna obok niego wyglądała jakby miała zaraz zemdleć albo krzyczeć. Zwróciłam moją uwagę z powrotem na pana Reymonda.
- Ponieważ jest to pierwszy dzień i mamy dwóch nowych uczniów od zeszłego roku mamy zamiar grać. - Uśmiechnął się i spojrzał na mnie i Justina. - Kiedy twoja kolej, powiedzieć swoje całe imię, ulubiony kolor, zwierzę, sport, jedzenie i swoją inspirację. Zaczniemy od Megan.
Mega okazała się dziewczyną obok Justina. - Mam na Imię Megan Anne Hank. Różowy, szczeniaczki, balet i sałatka jest moja ulubiona. Gram na skrzypcach i Justin Bieber jest moją inspiracją. - Spojrzała na Justina a on wpatrywał się w przestrzeń. ona zarumieniła się i umieściła swoją twarz w dłoniach.
Inne niż Megan, były trzy dziewczyny: Kylie, Ariel i Dakota i ich wszystkich inspiracją był Justin Bieber. Kim on jest? Kiedy mój ojciec odszedł przestałam oglądając telewizję, słuchać radia, przestałam robić wszystko co fajne. Była z dala od mediów, można by pomyśleć, że jestem obca.
Po więcej niż czterech facetach (Evan, Tyler, Matt i Kyle, Kyles bliźniakach) Była moja kolej. rozejrzałam się po kręgu i każdy patrzał na mnie z wyjątkiem Justina. Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech.
- Nazywam się Camilla Larayne Drew. Lubię fioletowy, jeże, hokej i cukierki. Tak naprawdę nie mam talentu czy inspiracji ..
Ariel przemówiła. - Twój talent jest dlaczego tu jesteś.
- W tym przypadku myślę że to traci na argumentach. - Kątem oka widziałam uśmieszek Justina.
Pan Raymond przerwał. - Nie, lubisz śpiewać, grać na instrumencie, grać, itp .. - Byłam zdezorientowana. nagle westchnęłam. Moja mama stara się abym znów zaczęła grać. Zapisała mnie do Performance School więc będę musiała.
- Grałam na pianinie i trochę śpiewałam a moją inspiracją był mój młodszy brat. - Usłyszałam łzę kiedy pomyślałam o moim barcie i mojej popieprzonej rodzinie.
- Twój brat? - Even zapytał.
- Tak, kochał muzykę. - Otarłam łzę. To był długi czas od kiedy naprawdę myślałam o Jay.
- to jest bezpieczne miejsce Camilla. Możesz nam powiedzieć, jeśli chcesz. - Pan Raymond podał mi chusteczkę. Wytarłam moje łzy i pokręciłam głową. - Może innym razem. Justin twoja kolej.
Uwagę sali natychmiast odwrócił ode mnie Justin. - Nazywam się Justin Drew Bieber. Lubię fioletowy, psy, hokej i spaghetti. Śpiewam i gram na kilku instrumentach, jestem mocno zainspirowany MJ królem popu.
Wszystkie dziewczyny chichotały. Chwileczkę powiedział Justin Bieber? Czy to tan na którego miękną? - Okay, Będę ostatni. Nazywam się Usher Raymond IV. Mój ulubiony to niebieski, gepardy, koszykówka i stek. Jestem piosenkarzem i moja inspiracją również jest Michael Jascon. - Więc to wszystko wyjaśnia. Mój nauczyciel to sławny Usher.
Czułam się tak jakby ktoś patrzył się prosto na mnie, ale kiedy się odwróciłam każdy parzył na Ushera. - Okay nasze pierwsze zadanie jest proste. Masz wybrać partnera i piosenkę i zrobić akustyczną wersję. Dość proste. Kyle wybierz swojego partnera.
- Biorę Matt. - Wybrali się i przenieśli do rogu pokoju.
- Justin wybierz swoją trutkę. - Usher spojrzał na wszystkie dziewczyny, które patrzyły z nadzieją na Justina. Wywróciłam oczami Po raz kolejny, on nie jest taki dobry.
- Camilla chcesz być moją partnerką? - Co? Kto to powiedział? Spojrzałam w górę i byłam wstrząśnięta widząc że to był Justin.
Odzyskałam spokój i wstałam. - Tak, tak myślę. - Wydawał się być zakłopotany ale i tak się uśmiechnął. Zaprowadził mnie do jednej z ławek i odsunął dla mnie krzesło. Usiadłam kiedy od obszedł ławkę i usiadł na przeciwko mnie. Patrzyłam na niego, a on cały czas się uśmiechał. teraz on mnie wkurza.
- Dlaczego do diabła się tak uśmiechasz? - Warknęłam.
Moją złość sprawiła że jego uśmiech się poszerzył jeśli to możliwe. - Już więcej nie chcę być twoją partnerką!. - Wstałam. On mnie zignorował.
- Dlaczego nie krzyczysz? - Zapytał mnie.
- Bo się nie boję? - Przewróciłam oczami.
Zaśmiał się. - Nie jesteś fanką?
- Co do tej szkoły? Wtedy nie, nienawidzę tego. - Usiadłam i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Nie, moją?
- Twoją?
- Tak, ja i moja muzyka.
- Nie, po prostu Cie spotkałam. - Jaki ten dzieciak ma problem?
- Jestem Justin Bieber jak możesz mnie nie znać?
- Jestem Camie Drew nie znasz mnie? - Uniosłam brew.
- Jestem sławny! Jestem w telewizji, radiu, internecie, jestem wszędzie gdzie spojrzysz.
- Więc to wszystko wyjaśnia. Nie oglądam telewizji nie słucham radia. Nie korzystałam z komputera od lat!
Usta Justina utworzyły się w małe 'o' - dlaczego? mieszkasz pod skałą czy co?
- Nie, moja mama nie mogła sobie pozwolić na takie rzeczy i ja ich nie chce! - Czułam nadchodzące ciepłe łzy znowu. Nie mówiłam ani nie myślałam o mojej przeszłości długi czas.
- P-Przepraszam. Nie sądziłem--
- Zapomnij o tym. Co teraz robimy? - Zapytałam nie patrząc na niego.
- Więc zależy od tego na czym umiesz dobrze grać?
- Ja nie gram. - Wymamrotałam
- Ale powiedziałaś -- Przerwałam mu.
- Nie gram już. - Warknęłam
- Dlaczego do cholery nie? Mam śpiewać i grać jednocześnie w momencie kiedy ty będzie ładnie wyglądać z tyłu? - Mówił głośniej.
Wstałam - Nie wiem, Justin! ja nawet nie chcę tu być!
On też wstał. - Ja też nie, ale nie mam wyboru! Więc przestań być dzieciakiem i podliż się! - Krzyknął.
- nie rozumiesz że nie? Tylko dlatego że najwyraźniej jesteś głupią 'gwiazdą popu' a każdy Cię słucha? Nie ja! Nie zam Cię a ty nie znasz mnie!
- Tu się mylisz. Zam cię jesteś bachorem który zawsze dostaje co ch--
- Nie! Ja nie! Ty możesz mieć cokolwiek chcesz ale ja na pewno nie! nienawidzę Cię i nienawidzę tego miejsca! - Krzyknęłam mu w twarz i wybiegłam z sali.
Znalazłam łazienkę i pobiegłam do kabiny. Zerwałam moją torbę która była jeszcze na moich plecach i rozerwałam aby ją otworzyć. Kopałam wokół po dnie mając nadzieję, ze znajdę to czego potrzebowałam. Prawie się uśmiechnęłam kiedy moja ręka znalazła zimny metal. Wyciągnęłam go i podciągnęłam mój rękaw.
Obrazy zapełniły moje myśli i łzy spływały po moich policzkach.
Tatuś przytulający Justina.
Straszny człowiek.
Gwałtowne obrazy.
Moja mama płacze.
Pogrzeb.
Tata odchodzi.
Obrazy jak znaleźli Justina nie żyjącego na śmietniku prowadziły przez mój umysł. To było zbyt wiele dla trzynastolatki. Wysunęłam lśniące ostrze na moją rękę a obrazy robiły się niewyraźne. Zrobiłam więcej cięć i wizje odeszły kiedy krew spływała po mojej ręce. Zrobiłam jeszcze jedno cięcie i spojrzałam na moją pracę. Justin był wyrzeźbionych w moich ramionach. Czułam się dobrze kiedy cięłam się dla Justina, ale tym razem nie byłam całkowicie pewna czy to tylko dla mojego brata.
***
Cześć tu @luvv_biebs :) Druga tłumaczka :)
Jak się podoba pierwszy rozdział? :>
Czytasz = Komentujesz
KOCHAM WAS
♥
PS Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach zapisz się w zakładce INFORMOWANI