sobota, 17 sierpnia 2013

Zapraszam ♥

Zapraszam na opowiadanie utalentowanej @juuust_smilee
które znajdziecie TUTAJ

Zapraszam do czytania xo

Rozdział 4

-Zabiorę ją do domu, Pani Todd
-Jest okej... Pani Drew ?
-Justin,jest w porządku ... Zadzwonię po mamę. - powiedziałam .

 Historia i angielski zeszły szybko. Justin i  ja mielismy ubaw z nauczycieli i z obsesyjnych fanek Justina. Poszlismy tańczyć za wzgórzem . Uczylismy się tańca towarzyskiego i udało mi się zaciągnąć Justina jako mojego partnera. Kiedy tańczylismy , Justin upadł na moją  nogę a ja skręciłam kostkę. To dlatego siedzimy teraz u pielęgniarki. Justin ciągle nalegał bym wróciła z nim do domu bo on mówi że to wyłącznie jego wina.
-Ale ja chcę Cię zabrać do domu !  Tak robią przyjaciele tacy jak my - wykryczał
-Dobrze.- wstałam a Justin pomógł mi zejsć z tego stołu . Pokustykałam w stronę drzwi i gdy próbowałam chwycić moją torbę ale Justin był szybszy i zawiesił ją sobie na plecach a mnie złapał w tali.
-Co próbujesz ro--nie zdążyłam dokończyć bo jedną rękę wsuną pod moje kolana a drugą miał na plecach i uniósł mnie tak jak robią to nowożeńcy. Protestowałam licznie ale on mnie ignorował.
- Justin Drew ! Postaw mnie na podłodze ! - wykrzyczałam ale szybko zdałam sobię sprawę jak go nazwałam.
-Woah ! Używamy teraz drugich imion? Niosąć Cię idziemy szybciej .... Myslałem że poznajemy się jeszcze tydzień zanim przejdziemy do 'Besties' . - zasmiał się a ja byłam zmiezana.
-Twoje drugie imię to Drew? - zapytałam
-Tak a twoje Larayne , prawda ?
-Uh ale ja nie chciałam Cię tak nazwać ... To znaczy zawsze mówiłam  do Justina po nazwisku i to go denerwowało ale to przed chwilą to był wypadek .... Obiecuję  .
Justin podszedł do ogromnego czarnego Range Rovera. Wciąż trzymając mnie, otworzył drzwi i delikatnie umieścić mnie na siedzeniu pasażera i podał mi moją torbę. Zamkną drzwi i poszedł na swoje miejsce. Gdy wsiadł obrócił się do mnie.
-Tak czy inaczej jest to nic wielkiego. Ilekroć mam na nerwy na moją mamę, że idzie i mówi "Justin Drew Bieber przestań to robić". "Zacytował  dziewczęcym głosem. - Idzie się do tego przyzwyczaić . - powiedział zapinając pasy. - To gdzie mieszkasz ?
Powiedziałam mój adres a on wklepał go w GPS. Włączyłam radio.... Myslę że jeżeli znowu zacznę grać na pianinie to skończę oddzielać się od reszty swiata.
-Hej, powiedz mi co o tym sądzisz - włożył płytę CD i nacisną PLAY. Piosenka zaczęła grać i słuchałam uważnie. Zmarszczyłam nos i spojrzałam na niego. On miał obie ręce na kierownicy i nucił razem z płytą.
-To jest Bożonarodzeniowa muzyka. Mamy wrzesień.
-Tak, wiem. Ale co sądzisz o tym głosie ?
Słuchałam 'Silent Night' . To płynął pięknie i brzmiało dobrze na pianinie .To było głębokie, ale wciąż eleganckie. Im dłużej słuchałem i głębiej , zakochał się w głosie.  Nie wiedziałam że istnieją tak utalentowani ludzie. Zabrzmiałam jak nastolatka. Głos ne  był zupełnie dojrzały  ale gdy dojrzeje będzie zupełnie perfekcyjny ! Mam talent do rozpoznawania ludzkich uczuć przez muzykę . Ten chłopak na prawdę kocha muzykę i chce przekazać to innym z każdym najmniejszym detalem. Spojrzałam na Justina a ten cały czas nucił . Nagle dałam sobie mentalnie liscia za to że wczesniej się nie skapnełam.
-Ty kurczaku! - klepnełam go w ramię a on lekko zjechał z drogi.
-Co jest z tobą ? Chcesz nas zabić  ?- krzykną zdziwiony moim działaniem ale zaraz się uspokoił.
-To jestes ty, no nie ?
-Oh, tak. Jest, ale nie trzeba uderzać . - Potarł ramię.- To cholernie boli !
-Człowieku! Ja cię lekko klepnełam!. W ogóle to dlaczego prosiłes mnie o posłuchanie twoich swiątecznych piosenek ?
-Po pierwsze: Nigdy nie słyszałas mnie jak spiewam. Po drugie : to będzie mój bożonarodzeniowy album i chcę usłyszeć kogos opinię . Po trzecie : jestes moim najlepszym przyjacielem i tylko tobie mogę zaufać w przekazaniu sekretu który musi zostać sekretem.
-Cokolwiek robi z Ciebie miękkiego jak brzoskwinię - przekręciłam oczami w kierunku Justina.
-Nie lubię brzoskwiń.
-To źle bo ja  tak.
Dostaliśmy się do mojego domu i Justin wziął moją torbę. Próbował mi pomóc wydotać się z samochodu, ale zagroziłam, że uderzył go ponownie. Pokuśtykałam do drzwi i otworzył je. Moja mama była w domu, więc wiedziałem, że zamek jest otworzony. Wzięłam torbę od Justina i rzuciłam ją  na kanapę.

-Camie? Czy to ty? -Moja mama krzyknęła z kuchni.
-Tak! - odkrzyknęłam . Justin stał jak zamrożony i przestał oddychać.
-Justin ?

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WOW ! CRAZY !!! JESTESCIE SZALENI! SZCZERZE DZIĘKUJĘ ZA TYLE WEJSĆ !!
I JAK ROZDZIAŁ ? MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBAŁ <3 NASTĘPNY ROZDZIAŁ MOŻE JUŻ W PONIEDZIAŁEK...ZALEŻY OD WAS  10 KOMENTARZY = NEXT :) CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
Twitter: @niallermylovexx
Ask: http://ask.fm/shawtydems66

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 3

Spojrzałam na nich i przełknęłam - Przyjaciele. To dla Ciebie w porządku?

Spojrzał zaskoczony na moje nastawienie. - Pomyślałem--

- Tak, więc może przestać myśleć bo nie jesteś w tym dobry.

- Dlaczego jesteś taka suka? Byłem z Tobą całkowicie szczery! Powiedziałem Tobie o rzeczach o których nie mówiłem nikomu. Myślałem że jesteś moją przyjaciółką? - Ostatnia część wyszła bardzie jak pytanie niż złość. Nasz stół i kilka wokół nas już słuchały naszej rozmowy.

- Po raz kolejny nie myślisz! Nie znasz mnie, nie chcę być twoją pzyjaciółką. Może jakbyś nie ufał ludziom tak łatwo nie byłbyś zraniony. Przestań być taką babą i urośnij kutasie. - Głośne 'OOOOO' wybuchło na stołówce.

Justin spojrzał mi w oczy i zacisnął pięść. - Czy masz zamiar mnie uderzyć? Wyzywam Cię.- Spojrzałam na niego powalająco. Następnie Josh wstał.

- Stary uspokój się. Nie chcesz uderzyć dziewczyny. Nie chcesz niczego żałować.

- Nie, ja chcę żeby on mnie uderzył. Dalej Justin jeśli masz jaja uderzysz mnie! - Wiedziałam że by to zrobił jeśli bym go wystarczająco popchnęła. Chciałam żeby mnie uderzył. Chciałam aby on poczuł to co ja czuję. - Jesteś zbyt wielką cipą do--

Jego pięść zderzyła się z moją szczęką i to nie było delikatne. Josh mnie złapał, cała sala dyszała i wszyscy ucichli patrząc w naszą stronę. Justin patrzył na mnie z przerażeniem i horrorem na twarzy. - O mój Boże bardzo przepraszam. Camie nie chciałem, ja po prostu, ja, proszę-- - Kiedy byłam już na nogach Josh puścił mnie i ruszył w stronę Justina.

- Nie, Josh nie. Powiedziałam to mu. Chciałam aby mnie uderzył. - Próbowałam się uśmiechnąć do Justina, ale ostry ból w szczęce nie pozwolił mi na to. - Mogę z Tobą porozmawiać? - powiedziałam spokojnie i Justin spojrzał w pewności. - Proszę?

On skinął głową i zaczął się odwracać ale Derek złapał jego ramię. On odwrócił się i ja też. Derek, Ben, Connor, Max and Josh stali za mną. - Hey, jeśli usłyszę nawet że na niej oddychasz, rozjebię Ci twarz. Łapiesz, Bieber? - Justin ponownie skinął głową, a Derek puścił jego ramię.

- Chodź Justin. - Włożyłam moją rękę pod jego i wyciągnęłam go ze stołówki. Ciągnęłam go w dół pustego korytarza zanim znalazłam otwartą klasę. Popchnęłam go do klasy i zamknęłam drzwi. Justin usiadł na ławce patrząc na swoje ręce. Usiadłam obok niego i wzięłam jedną z jego rąk w moją.

Spojrzał na mnie, ale ja zatrzymałam moje spojrzenie na naszych splecionych palcach. - Przypominasz mi mojego brata. - Bawiłam się jego szorstkimi złączonymi palcami. - Kiedy byłam młodsza mój brat był moim najlepszym przyjacielem, mimo tego że było między nami prawie cztery lata różnicy. Mój tata traktował mnie jak księżniczkę ale kiedy Justin miał na tyle lat aby porozmawiać było tak jakbym nie istniała. Kochałam Justina ale nienawidziłam jego związku z tatą. To było w moje trzynaste urodziny kiedy porwali Justina. To wszystko była moja wina. Powinnam powiedzieć mu że nadszedł czas bay iść. Ale nie zrobiłam tego. Ten mężczyzna go zabrał. Kilka dni później, znaleźli Justina, na śmietniku, martwego. Mój tata odszedł rok później na moje czternaste urodziny. Moja mama była wrakiem, próbowała się zabić. Zaczęłam się ciąć, to był jedyny komfort jaki mogłam znaleźć. Moja mama własnie dostała nową pracę. Była chirurgiem przed odejściem taty. Teraz ona ma inna pracę. Każe mi chodzić do szkoły bo myśli że będę czuła się lepiej i zapomnę. Powiedziałam Justinowi że nigdy o nim nie zapomnę. Nigdy. - Mój głos się załamał i się rozpłakałam.

Justin puścił moją rękę i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Pocierał moje plecy i próbował mnie uspokoić, kiedy ja wypuszczała wszystko co trzymałam w sobie przez trzy lata. Zadzwonił dzwonek informujący nas o tym że obiad się zakończył. Korytarze były pełne dzieci i cisza znikła. Odsunęłam się i zsunęłam się z ławki. Stanęłam przed Justinem i spojrzałam mu w oczy. - Teraz jesteśmy przyjaciółmi? - Uśmiechnęłam się tak jak on. - Tylko nie próbuj mną dyrygować.

- Nie będę. - Zsunął się z ławki i przytulił mnie. - Powinniśmy iść zanim się spóźnimy. - Odsunął się, a ja natychmiast poczułam zimno. - Jaką masz resztę zajęć?
Zdjęłam plecak i wyciągnęłam mój grafik - Mam historię, angielski i taniec? Co kurwa? Ja nie umiem tańczyć!

Justin zachichotał - To powinno być zabawne. Mamy te same zajęcia.

- Świetnie, chcesz zobaczyć jak robię z siebie głupca? - Chwyciłam jego ramię i pociągnęłam na prawie pusty korytarz i pobiegliśmy do klasy.

***

Tu @luvv_biebs jak się podoba rozdział?
Jeśli macie jakieś zastrzeżenia do tłumaczenia piszcie w komentarzach.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli chce być informowani o nowych rozdziałach zapiszcie się w zakładce INFORMOWANI
Kocham Was ♥
Dziękuję za liczbę wyświetleń i wszystkie komentarze ♥

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 2

Oczyściłam się i umieściłam ostrze z powrotem w mojej torbie gdzie będę mogła to znaleźć kiedy będę potrzebowała. Wzięłam na dół rękawy i wszystkie dowody zostały ukryte.

Wyszłam z łazienki i czułam się dziesięć razy lepiej niż jak za pierwszym razem weszłam do szkoły. Szłam korytarzem próbując sobie przypomnieć w jaki sposób tutaj doszłam.

Zatrzymałam się kiedy zobaczyłam pięć osób. siedzących na schodach. Podeszłam z prośbą o pomoc. Cała piątka miała kruczo-czarne włosy. Było czterech chłopaków i dziewczyna. Wszyscy wyglądali an emo/scene, tak jak myślę.

Trzech z nich wyglądało trochę, bardzo, podekscytowanie. Inny chłopak i dziewczyna tylko rozmawiali. Zauważyłam że trzech z nich miało jointa. Kiedy byłam przed nimi, wszyscy się zatrzymali i spojrzeli na mnie.

- Hey, Jade nie wiedziałem że masz bliźniaka. - Jeden z trzymających jointa powiedział. Spojrzałam na dziewczynę, miałyśmy taką samą fryzurę i ciemny makijaż, ale nasze twarze wyglądały całkowicie różnie.

- Drake, jesteś idiotą, ja nawet jej nie znam. - Nie mam na to czasu.

- Czy ktoś z was może mi powiedzieć gdzie jest sala 104?

- Ja mogę kochanie. Jestem Conner a ty jesteś? - Powiedział inny koleś.

- Szukam kogoś trzeźwego. - Uśmiechnęłam się.

- Josh możesz jej pokazać? mam zamiar tych idiotów doprowadzić do normy. Eww Drake, Ben zróbcie to w swoim czasie!. - Jade oderwała dwóch chłopaków i popchnęła ich w dół schodów z Connerem daleko w tyle. Stałam tam z Joshem w niezręcznej ciszy.

- Niezręczna cisza. - Powiedział.

- Dziecko gej już zostało urodzone - odpowiedziałam.

- Prawdopodobnie dziecko Bena i Dereka - uśmiechnął się.

Roześmiałam się i wyregulowałam swoją koszulkę. - Możesz mi pokazać klasę?

- Tylko jeśli powiesz mi swoje imię. - Mrugnął.

- Jestem Camie a ty jesteś Josh, prawda?

- Tak - powiedział naciskając na 'p'. - Więc jesteś w klasie Ushera? Słyszałem że ten dzieciak
Bieber też tam jest.

- On jest palantem. - powiedziałam.

- Naprawdę? Nie wygląda tak, ale Jade uwielbia tego dzieciaka.

- Ona jest twoją dziewczyną? - wypaliłam.

- Nie, moją kuzynką. Drake jest moim bratem, Conner jest bratem Jade, a Ben jest chłopakiem Connera. - Z jakiegoś powodu zostałam zwolniona przez informację. - Czy masz chłopaka? Lub rodzeństwo?

- Nie, ja nigdy nie miałam chłopaka.

- A jak rodzeństwo?

- Miałam brata.

- Jego imię to Justin? - Zatrzymał się,

- Tak, z kąd wiesz? - Spojrzałam w jego oczy. Były jaskrawo zielone. Wspaniałe.

Złapał moją rękę i podniósł moje ramię. Dyszałam. Mam zwyczaj zwijania moich rękawów kiedy jest gorąco. Świerze cięcia były widoczne dla ludzi do zobaczenia. Dla mnie były piękne, ale nikt inny nie mógł docenić ich piękna. Wyrwałam moją rękę i zniżyłam moje rękawy.

- Dlaczego to sobie robisz? - Spojrzał lekko ranny. - To jest takie brz--

- Są piękne! Mój brat powiedział aby o nim nie zapomniała, więc nie zapomnę! - odeszłam - Już nie potrzebuję twojej pomocy!

- Camie! Chce pomóc, proszę? - Dogonił mnie i zablokował mi drogę.

- Proszę? - błagał.

- Nic nie możesz zrobić!

- Chcę być twoim przyjacielem. Możesz mi powiedzieć co chcesz.

- Ja cię nawet nie znam.

- Daj mi szansę. Daj mi się poznać, a ja dam Ci poznać siebie. - Uśmiechnął się z nadzieją a ja spojrzałam na niego z wątpliwością. - Usiądź ze mną przy lunchu? proszę?

- Nie chcesz się poddać, nie?

- Nie, dopóki nie powiesz tak na bycie moim przyjacielem.

- Będę siedzieć przy tobie.

- TAK! - objął mnie i pocałował w policzek. - Baw się z Bieberem! - Krzyknął i pobiegł korytarzem. Spojrzałam w górę i byłam na przeciwko 104. Zapukałam do drzwi i Matt je otworzył. Spojrzał na mnie jakbym mogła wybuchnąć w każdej chwili.
Justin siedział przy tym samym stole i wydawał się być ciężko z tą rzeczą. Usiadłam i spojrzałam w górę. - Nie będę krzyczeć na Ciebie. Jest już w porządku. Co chcesz robić? - Zapytałam spokojnie.

- Nie masz zamiaru znów na mnie naskoczyć?

- Nie.

- Najpierw chcę Cię przeprosić za to że byłem fiutem. Nie chciałem abyś płakała. Mogę być z Tobą szczery?

- Wolałabym nie.

- Ostatnio dziewczyna ze mną zerwała. Kochałem ją. Jak bardzo ja kochałem. Byłem bardzo załamany. A ona wciąż chce być przyjaciółmi. - Potrząsnął głową. - Chodzi o to że mi ją przypominasz. Od tego jak nie traktujesz mnie jak 'Justina Biebera. Traktujesz mnie jak Justina. Selena trzymała mnie uziemionego, kiedy mnie opuściła zwariowałem. Nie jadłem, rozmawiałem, nic. Po tym stałem się zarozumiały. Pomyślałem że mogę sprawić że będzie zazdrosna bo mogę mieć każdą dziewczynę jaką chcę. Zacząłem być straszny dla mojej rodziny, mojej załogi, wszystkich! dlatego tu jestem. Oni myślą ze sława wchodzi do mojej głowy. Myślą że muszę wziąć trochę czasu i być normalny. - westchnął - Nie wiem czy mogę to jeszcze zrobić.

- Wtedy nie.

- To nie jest proste. Mam miliony ludzi którzy na mnie liczą. Kocham moich fanów, jeśli bym ich nie miał nadal był był biednym chłopcem z Kanady. - Położył głowę na ławce.

- Chcesz wiedzieć co myślę? - Mruknął. - Wezmę to jako 'tak'. Myślę że nie jesteś takim draniem jak myślisz że jesteś. Nie wiem ale zgaduję że zanim ta laska Selena była bardzo szczęśliwa po niej. Może szkoła Cię zajmie. - wzruszyłam ramionami - Znajdź coś do robienia. Powiedziałeś że lubisz hokej, więc dołącz do zespołu, albo zagraj. Przestań o niej myśleć. Możemy zacząć teraz od tego projektu.

Spojrzał na mnie. - Tak naprawdę to nie jesteś suką wiesz?

- Tylko w weekendy. - zaśmiała się - Jestem gotowa do gry jeśli mnie potrzebujesz.

- Dobrze! Grasz na gitarze akustycznej czy umiesz grać na elektrycznej?

- Obu.

- Tak, w porządku, pomyślałem że moglibyśmy zrobić 'Party Rock Athem' by LMFAO. Myślę że brzmi to naprawdę super, jeśli to zrozumiesz.

Spojrzałam na niego tępo. - Na prawdę nie znasz tej piosenki. Ona b- - Zanim zdążył dokończyć dzwonek zadzwonił na lunch. Zeskoczyłam z krzesła i wybiegłam z sali. Byłam tak głodna.

W końcu dotarłam do stołówki. Moje usta opadły. To ie była normalna stołówka. Wyglądało to jak food court w centrum handlowym. Był tu każdy fast food o jakim możesz pomyśleć. Obejrzałam się do wokół wszędzie tu były dzieci, jedzące i rozmawiające. Rozejrzałam się i zobaczyłam Josha i jego przyjaciół. Zanim mogłam się odwrócić, on złapał mój wzrok i pokazał gestem na mnie. Westchnęłam i ciągnęłam siebie w stronę stołu.

Josh przytulił mnie i pociągnął na krzesło. - Czy jesteś gotowa na kilka przyjaźni?

- Nie.

- Źle. Znasz już Ben, Drake, Conner i Jade. To jest mój przyjaciel Max i moja mała siostra Bellatrix, ale mówimy na nią Bella.

Spojrzałam na Maxa wyglądał całkiem ładnie. Bella patrzyła na mnie jakby na coś czekała.

- Lubię twoje imię. - Powiedziałam do niej. - Jest jak Bellatrix z Harrego Pottera prawda? - Uśmiechnęła się szeroko, pokazując różowe szelki i przyciągając mnie do uścisku przez stół. Moje ciało stało się napięte a ona odsunęła się wciąż uśmiechnięta.

- Ona jest opiekuńcza!. - Powiedziała i usiadła. Spojrzałam na Josha i wyglądał trochę różowo.

- Ona nie jest moją dziewczyną. - wymamrotał. Teraz była moja kolej aby się rumienić.

- Ale ją lubisz. - Stwierdziła i umieściła francuską frytkę w ustach. Josh nic nie powiedział. - W każdym razie przepraszam za przypadkowy uścisk. Jeśli ludzie chcą z nami siedzieć, musza lubić Harrego Pottera. Z wyjątkiem innym niż Drake, ale on jest naszym bratem więc musimy być dla niego mili. - Zjadła inną frytkę. - Więc, jak masz na imię?

- Camie.

- Nie mówisz za dużo, prawda?

- Ja --

- Dlatego zapytałem czy usiądzie z nami - Josh powiedział - ona potrzebuje przyjaciół!

- Nie chcę przyjaciół.

- Więc będziesz trochę miała! Camie jest w klasie Ushera.

Jade jęknęła i pochyliła się. Podniosła głos do szeptu. - Rozmawiałaś z Justinem? - spojrzała niespokojnie.

- Umm, jest moim partnerem w projekcie. - Ona zapiszczała.

- Możesz mnie do niego zaprowadzić, może?

- Chyba tak ...

- Super!

- CAMIE! - Moja głowa wystrzeliła w górę i zobaczyłam Justina krzyczącego do mnie z około pięćdziesięciu metrów. - HEY CAM! - starałam się schylić zanim mnie zobaczył. Spojrzałam w górę po kilku sekundach i go już tam nie było. Westchnęłam i niemal nie spadłam z mojego miejsca kiedy usłyszałam głos przy moim uchu. - Dlaczego siedzisz z nimi?

***

HEEEEEEJ tu @luvv_biebs
Jak się podoba rozdział?
Piszcie w komentarzach co myślicie :)
Czytasz = Komentujesz
Chcesz być informowany o nowych?
zapiszcie się w zakładce
Kocham Was ♥
@luvv_biebs

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 1

- Mamo szczerze to nie sądzę że szkoła publiczna to dobry pomysł. - Siedziałam w fotelu pasażera mojej mamy nowego Camero*

- Camilla to - Wskazała na szkołę. - Nie jest szkoła publiczna. To jest magnet school*

- Więc? To nie jest nauczanie w domu więc nie podoba mi się to. - Przyciągnęłam plecak bliżej do piersi i spojrzałam na wszystkie dzieciaki dookoła budynku.

- Spójrz kochanie, mamy pieniądze z mojej nowej pracy więc chcę uzyskać każdą dobrą okazję jaką mogę. - Ja potrząsnęłam głową. - Proszę tylko spróbuj. Jeśli to będzie straszne przez tydzień, załatwię Ci nauczanie w domu. - Uniosła brwi pełna nadziei, a ja westchnęłam.

- Dobrze tydzień. - Otworzyłam drzwi i wyszłam. - Lepiej zacznij szukać korepetytora. - Zatrzasnęłam drzwi i wsunęłam moją torbę na ramię. Słyszałam moją mamę krzyczącą przez okno i jak odjeżdża.

Po uzyskaniu mojego grafiku z gabinetu, poszłam szukać mojej sali. Podczas kiedy szłam korytarzem, myślałam o sytuacji w jakiej byłam. To jest magnet school. to co moja mama powiedziała. Co to jest magnet school? Czy to jakiś rodzaj szkoły wojskowej? Zaczęłam panikować. Czy ja już nigdy nie zobaczę mojej mamy lub Sonic? Próbowałam się cała uspokoić ale kiedy to robiłam było jeszcze gorzej.Szybko znalazłam moją salę i szybko zapukałam do drzwi. Mężczyzna podszedł do drzwi wyglądał jak ..... Usher? Zapewne tylko ja to widzę. Spojrzałam na mój grafik. Poniższy grafik mówi: Sala 104, Pan Raymond. To pewnie tylko zbieg okoliczności.

- Ty jesteś Camilla Drew? - Uśmiechnął się kiedy skinęłam głową. - Dobrze panienko Drew, wejdź. - Weszłam do sali i od razu się zakłopotałam. Sala była bardzo duża, ale zamiast ławek były BeanBag* krzesła i kilka ławek w narożnikach. Co zaskoczyło mnie najbardziej to scena/wybieg który zajmował pół sali. Ja albo śnię albo jestem w Punk'd ponieważ to jest szalone. Obróciłam się dookoła patrząc na kamery. Tylko zatrzymałam się kiedy było głośne pukanie do drzwi.

Pan Raymond otworzył drzwi i wszedł chłopak w moim wieku. Miał około 5'8" miał jasnobrązowe włosy i oczy, które wyglądały jak moje. Był ładny ale to nie będzie rozpraszało mnie od nienawidzenia tego. Wszystkie dziewczyny szeptały, a grupy dziewczyn wyglądały jakby miały płakać. Wywróciłam oczami. Jasne, Jest ładny ale nie jest tak ładny. Pan Raymond rozmawiał z młodo wyglądającym mężczyzną i chłopcem. Chłopak wydawał się być bardzo zdenerwowany. Z tego co mogłam usłyszeć, mężczyzna próbował namówić chłopaka do zostania a on tego nie chciał. przynajmniej nie jestem jedyną osobą która nie chce tu być.

- Zostajesz i to jest koniec! - Mężczyzna wybiegł z sali zatrzaskując za sobą drzwi. Chłopak tupnął i opadł na krzesło. Wyciągnął swój telefon z kieszeni i zaczął wściekłe pisanie. Wzruszyłam ramionami i odwróciłam się w stronę sceny. To było ogromne. Wokół niej wisiały długie jedwabiście purpurowe zasłony a czarna połoga świeciła jak szkło. Przez chwilę wyobrażałam siebie na tej scenie. Moje palce ślizgające się po klawiszach wspaniałego fortepianu, prawię się uśmiechnęłam zanim zostałam wyrwana z mojego zamyślenia.

- Proszę, niech każdy weźmie BeanBag i usiądzie w kręgu. - Tylko kiedy my wszyscy dostaliśmy się do kręgu mogłam zauważyć że było nas tylko dziesięć. - Justin, odłóż telefon i dołącz do grupy albo zadzwonimy do Scootera.

Chłopak Justin burknął i włożył telefon z powrotem do kieszeni. Wziął BeanBag do kręgu między inną dziewczyną a mną i usiadł. Dziewczyna obok niego wyglądała jakby miała zaraz zemdleć albo krzyczeć. Zwróciłam moją uwagę z powrotem na pana Reymonda.

- Ponieważ jest to pierwszy dzień i mamy dwóch nowych uczniów od zeszłego roku mamy zamiar grać. - Uśmiechnął się i spojrzał na mnie i Justina. - Kiedy twoja kolej, powiedzieć swoje całe imię, ulubiony kolor, zwierzę, sport, jedzenie i swoją inspirację. Zaczniemy od Megan.

Mega okazała się dziewczyną obok Justina. - Mam na Imię Megan Anne Hank. Różowy, szczeniaczki, balet i sałatka jest moja ulubiona. Gram na skrzypcach i Justin Bieber jest moją inspiracją. - Spojrzała na Justina a on wpatrywał się w przestrzeń. ona zarumieniła się i umieściła swoją twarz w dłoniach.

Inne niż Megan, były trzy dziewczyny: Kylie, Ariel i Dakota i ich wszystkich inspiracją był Justin Bieber. Kim on jest? Kiedy mój ojciec odszedł przestałam oglądając telewizję, słuchać radia, przestałam robić wszystko co fajne. Była z dala od mediów, można by pomyśleć, że jestem obca.

Po więcej niż czterech facetach (Evan, Tyler, Matt i Kyle, Kyles bliźniakach) Była moja kolej. rozejrzałam się po kręgu i każdy patrzał na mnie z wyjątkiem Justina. Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech.

- Nazywam się Camilla Larayne Drew. Lubię fioletowy, jeże, hokej i cukierki. Tak naprawdę nie mam talentu czy inspiracji ..

Ariel przemówiła. - Twój talent jest dlaczego tu jesteś.

- W tym przypadku myślę że to traci na argumentach. - Kątem oka widziałam uśmieszek Justina.

Pan Raymond przerwał. - Nie, lubisz śpiewać, grać na instrumencie, grać, itp .. - Byłam zdezorientowana. nagle westchnęłam. Moja mama stara się abym znów zaczęła grać. Zapisała mnie do Performance School więc będę musiała.

- Grałam na pianinie i trochę śpiewałam a moją inspiracją był mój młodszy brat. - Usłyszałam łzę kiedy pomyślałam o moim barcie i mojej popieprzonej rodzinie.

- Twój brat? - Even zapytał.

- Tak, kochał muzykę. - Otarłam łzę. To był długi czas od kiedy naprawdę myślałam o Jay.

- to jest bezpieczne miejsce Camilla. Możesz nam powiedzieć, jeśli chcesz. - Pan Raymond podał mi chusteczkę. Wytarłam moje łzy i pokręciłam głową. - Może innym razem. Justin twoja kolej.

Uwagę sali natychmiast odwrócił ode mnie Justin. - Nazywam się Justin Drew Bieber. Lubię fioletowy, psy, hokej i spaghetti. Śpiewam i gram na kilku instrumentach, jestem mocno zainspirowany MJ królem popu.

Wszystkie dziewczyny chichotały. Chwileczkę powiedział Justin Bieber? Czy to tan na którego miękną? - Okay, Będę ostatni. Nazywam się Usher Raymond IV. Mój ulubiony to niebieski, gepardy, koszykówka i stek. Jestem piosenkarzem i moja inspiracją również jest Michael Jascon. - Więc to wszystko wyjaśnia. Mój nauczyciel to sławny Usher.

Czułam się tak jakby ktoś patrzył się prosto na mnie, ale kiedy się odwróciłam każdy parzył na Ushera. - Okay nasze pierwsze zadanie jest proste. Masz wybrać partnera i piosenkę i zrobić akustyczną wersję. Dość proste. Kyle wybierz swojego partnera.

- Biorę Matt. - Wybrali się i przenieśli do rogu pokoju.

- Justin wybierz swoją trutkę. - Usher spojrzał na wszystkie dziewczyny, które patrzyły z nadzieją na Justina. Wywróciłam oczami Po raz kolejny, on nie jest taki dobry.

- Camilla chcesz być moją partnerką? - Co? Kto to powiedział? Spojrzałam w górę i byłam wstrząśnięta widząc że to był Justin.

Odzyskałam spokój i wstałam. - Tak, tak myślę. - Wydawał się być zakłopotany ale i tak się uśmiechnął. Zaprowadził mnie do jednej z ławek i odsunął dla mnie krzesło. Usiadłam kiedy od obszedł ławkę i usiadł na przeciwko mnie. Patrzyłam na niego, a on cały czas się uśmiechał. teraz on mnie wkurza.

- Dlaczego do diabła się tak uśmiechasz? - Warknęłam.

Moją złość sprawiła że jego uśmiech się poszerzył jeśli to możliwe. - Już więcej nie chcę być twoją partnerką!. - Wstałam. On mnie zignorował.

- Dlaczego nie krzyczysz? - Zapytał mnie.

- Bo się nie boję? - Przewróciłam oczami.

Zaśmiał się. - Nie jesteś fanką?

- Co do tej szkoły? Wtedy nie, nienawidzę tego. - Usiadłam i skrzyżowałam ręce na piersi.

- Nie, moją?

- Twoją?

- Tak, ja i moja muzyka.

- Nie, po prostu Cie spotkałam. - Jaki ten dzieciak ma problem?

- Jestem Justin Bieber jak możesz mnie nie znać?

- Jestem Camie Drew nie znasz mnie? - Uniosłam brew.

- Jestem sławny! Jestem w telewizji, radiu, internecie, jestem wszędzie gdzie spojrzysz.

- Więc to wszystko wyjaśnia. Nie oglądam telewizji nie słucham radia. Nie korzystałam z komputera od lat!

Usta Justina utworzyły się w małe 'o' - dlaczego? mieszkasz pod skałą czy co?

- Nie, moja mama nie mogła sobie pozwolić na takie rzeczy i ja ich nie chce! - Czułam nadchodzące ciepłe łzy znowu. Nie mówiłam ani nie myślałam o mojej przeszłości długi czas.

- P-Przepraszam. Nie sądziłem--

- Zapomnij o tym. Co teraz robimy? - Zapytałam nie patrząc na niego.

- Więc zależy od tego na czym umiesz dobrze grać?

- Ja nie gram. - Wymamrotałam

- Ale powiedziałaś -- Przerwałam mu.

- Nie gram już. - Warknęłam

- Dlaczego do cholery nie? Mam śpiewać i grać jednocześnie w momencie kiedy ty będzie ładnie wyglądać z tyłu? - Mówił głośniej.

Wstałam - Nie wiem, Justin! ja nawet nie chcę tu być!

On też wstał. - Ja też nie, ale nie mam wyboru! Więc przestań być dzieciakiem i podliż się! - Krzyknął.

- nie rozumiesz że nie? Tylko dlatego że najwyraźniej jesteś głupią 'gwiazdą popu' a każdy Cię słucha? Nie ja! Nie zam Cię a ty nie znasz mnie!

- Tu się mylisz. Zam cię jesteś bachorem który zawsze dostaje co ch--

- Nie! Ja nie! Ty możesz mieć cokolwiek chcesz ale ja na pewno nie! nienawidzę Cię i nienawidzę tego miejsca! - Krzyknęłam mu w twarz i wybiegłam z sali.
Znalazłam łazienkę i pobiegłam do kabiny. Zerwałam moją torbę która była jeszcze na moich plecach i rozerwałam aby ją otworzyć. Kopałam wokół po dnie mając nadzieję, ze znajdę to czego potrzebowałam. Prawie się uśmiechnęłam kiedy moja ręka znalazła zimny metal. Wyciągnęłam go i podciągnęłam mój rękaw.

Obrazy zapełniły moje myśli i łzy spływały po moich policzkach.

Tatuś przytulający Justina.

Straszny człowiek.

Gwałtowne obrazy.

Moja mama płacze.

Pogrzeb.

Tata odchodzi.

Obrazy jak znaleźli Justina nie żyjącego na śmietniku prowadziły przez mój umysł. To było zbyt wiele  dla trzynastolatki. Wysunęłam lśniące ostrze na moją rękę a obrazy robiły się niewyraźne. Zrobiłam więcej cięć i wizje odeszły kiedy krew spływała po mojej ręce. Zrobiłam jeszcze jedno cięcie i spojrzałam na moją pracę. Justin był wyrzeźbionych w moich ramionach. Czułam się dobrze kiedy cięłam się dla Justina, ale tym razem nie byłam całkowicie pewna czy to tylko dla mojego brata.

***

Cześć tu @luvv_biebs :) Druga tłumaczka :)
Jak się podoba pierwszy rozdział? :>
Czytasz = Komentujesz
KOCHAM WAS

PS Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach zapisz się w zakładce INFORMOWANI

sobota, 3 sierpnia 2013

Prolog

11 grudnia 1999 r.
Patrzyłam z szeroko otwartymi oczami na moją mamusię leżącą na szpitalnym łóżku. Trzymała w ręku duży pęk koców .Skakałam w górę i w dół próbując dostrzec co mogło znajdować się w kocyku. Mój tata uśmiechną się na ten widok i podniósł mnie do góry. Moje oczy dokładnie obserwowały to co znajdowało się wewnątrz kocyku. Tata usadowił mnie na łóżku i wtedy mogłam dokładnie zobaczyć . Spojrzałam wewnątrz kocu i zmarszczyłam swój nos.
-Co to jest ? - zapytałam
Mama i tata uśmiechnęli się do mnie. Tata pocałował mnie w policzek i powiedział :
-To jest twój nowy młodszy braciszek.
21 lipiec 2007 r.
Grałam  na moim pianinie i zapisywałam słowa piosenki. Tworzenie muzyki jest dla mnie oazą spokoju. To pomagało zachować mnie żywą. Przelewałam swoje emocje na papier.Przestałam pisać tekst gdy usłyszałam śmiech. Justin musi być w domu.  Wstałam z nad pianina i poszłam zobaczyć co wszechmogącego Pan Justina Drew'a zmusiło do poswięcenia swojego czasu.  To może wyglądać egoistycznie ale kocham mojego brata. I tak .... Zazdroszczę mu. Przed narodzinami Justin'a byłam księżniczką a teraz jestem dla niego po prostu córką. Kiedy poszłam do naszego salonu zobaczyłam Justin'a zaciśniętego w uścisku mojego taty. Justin podbiegł do mnie i wyciągną złotą płytę . Miała ona wizerunek piłki do nogi i podnią widniał napis :
      "MVP
Atlanta Juniors
2007 Champion
Justin Drew "
Uśmiechnęłam się i poddałam jego nagrodę dalej. Mój tata poklepał mnie po plecach i powiedział :
-Lepiej uważaj Camila, mój chłopak  będzie od ciebie lepszy w krótkim czasie .

14 luty 2008 r.
Rozmawiałam przez telefon z moją najlepszą przyjaciółką. Opowiedziała mi o swojej randce z okazji Walentynek. Justin leżał na moim łóżku śpiewając  U Got It Baby -Ushera . Kiedy odłożyłam słuchawkzę opadłam na łózko obok Justin'a.
-Bri lubi kiedy śpiewasz
Mokka oczy które należaly do Justina śledziły mój wzrok z lekkim nie dowierzaniem
-Naprawdę ?
Justin miał największą obsesję na jej punkcie jeżeli można to tak ująć
-Tak!, Tylko jes o tyle źle że ona ma chłopaka
-No tak mogłem zgadywać
Leżeliśmy obok siebie w ciszy przez parę minut dopóki Justin nie zadał mi pytania
-Camie?- zapytał niepewnie
-Huh ?
-Kiedy będziesz miała chłopaka , nie zapomnisz o mnie ... tak ? - zapytał z nadzieją w głosie
Przewróciłam się w jego stronę i spojrzałam w jego oczy. Patrząc  nie byliśmy w ogóle podobni. Wyglądaliśmy jakbyśmy byli kuzynami albo czymś innym. Jedyną rzecz którą mieliśmy wspólną to nasze oczy. Moja mama miała zielone oczy a mój tata niebieskie ale nie wiem jakim cudem ja i Justin mieliśmy takie same oczy o kolorze mokka (kolor złoty zmieszany z brązowym).
-Jay , Nigdy nie zapomniałabym o Tobie i nie zapomnę - odpowiedziałam
W tym momencie zdałam sobie sprawę z tego że chociaż nienawidziłam relacji Justina z moim tatą to kocham mojego brata bardziej niż cokolwiek. Nie wiem co bym zrobiła gdyby coś mu się stało .
10 marzec 2008
-Nie wierzę że każesz mi patrzeć na ten  chick flick.
-Proszę Cię, Kochasz to !!
-Wcale że nie
Justin skoczył na mnie przez co popcorn latał po całej kanapie i okolicy. Spojrzałam w jego oczy które w tej chwili znajdowały się nade mną :
-Nie zamierzam sprzątać tego - stwierdziłam i wyczołgalam się z pod niego i rzuciłam ogromną garść popcornu w jego twarz . Mieliśmy bitwę na popcorn dopóki z tego wszystkiego nie zostały tylko okruchy. Położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy. Justin opadł obok mnie i ułożył głowę na moich kolanach .
-Cam?
-Tak Jay ?
-Jesteś najlepszą starszą siostrą
-Nie jesteś żłym braciszkiem - odpowiedziałam i zaczęłam wybierać popkorn z jego malutkich włosów dopóki nie zasnęliśmy.
26 kwietnia 2008 r.
-Jak to jest być nastolatkiem ?
-Tak samo - siedzieliśmy na ławce w parku
-Czy tylko mi się wydaje że człowiekw ciężarówce nas obserwuje ?
Justin spojrzał na mnie
-Taaak, no cóż trudno.
-To mnie wystraszyło. Myślę że powinniśmy wrócić do domu
-Dalej Camie. może on jest policjantem i próbuje być sprytny ?
-No nie wiem ...
Justin i ja wracaliśmy żartując i jedząc lody. Telefon zaczął dzwonić w mojej kieszeni .
-To mama , chce żebyśmy już wracali - powiadomiłam o tym Justina
Justin wyrzucił nasze kubełki po lodach . Zauważyłam że mężczyzna, który  wcześniej nas obserwował znikną razem ze swoją ciężarówką.
-Skończyłaś już pisać swoją piosenkę ? -zapytał mnie Justin
-Tak sądzę - uśmiechną się- jak wrócę to Ci ją zagram
Normalnie Jay w tym momencie zaczą by mnie dopingować ale nie zrobił nic .
-Jay wszystko w porządku ?- zapytałam zaniepokojona
Odwróciłam się i zobaczyłam jak mężczyzna z ciężarówki trzyma ręce na ustach Justina i ciągnie go ze sobą do samochodu.
4 maja 2008 r.
Justin został porwany równo tydzień temu i od tamtej pory cały dom milczy. Nagle zadzwonił telefon . Moja mama podbiegła zaraz do niego i odebrała . Nagle wybuchła niekntrolowanym płaczem . Tata obją ją i przytulił do piersi .
10 maja 2008 r.
Justin Alexander Drew
Grudzień 1999-Maj 2008
Nigdy nie zostaniesz zapomniany.Nigdy.
Umieściłam tekst mojej piosenki przed nagrobkiem Jay'a a następnie poszłam przytulić rodziców. Nigdy Cię nie zapomnę Jay .....

26 kwietnia 2009
Podbiegłam do mojej mamy gdy ona upadła na podłogę szlochając. Dzrwi trzasnęły.On odszedł.Odszedł na zawsze.






---------------------------------------------------------------------------
Hej :) Tu @niallermylovexx . Jestem jedną z tłumaczek tego bloga : http://www.justinbieberfanfiction.com/viewstory.php?sid=43226&chapter=1 . Blog nie jest jeszcze zakończony .