niedziela, 15 września 2013

Rozdział 5

Zanim zdążył odpowiedzieć moja mama podeszła do rogu z ręcznikiem do mycia naczyń w dłoniach. 
- Dlaczego jesteś tak wcześnie w domu? Kto to jest? - Jego twarz pojaśniałą kiedy ona zauważyła Justina. Justin wyglądał naprawdę nieswojo, jakby nie widział czy powinien tu być czy nie. Przez chwilę o tym myślałam. Justin jest moim 'najlepszym przyjacielem' ale moja mama pewnie myśli, że ja go lubię. To by wyjaśniało wyraz jej twarzy. 
- Mamo to mój najlepszy przyajciel, Justin. Justin to moja mama. - Moja mama przyciągnęła go do uścisku, a jego oczy rozszerzyły się, jakby nie wiedział co ma zrobić. To było całkiem zabawne oglądając co, wiedząc, że kilka chwil temu nie mogłam sprawić aby się zamknął. Teraz on patrzył się w jedyo miejsce i to było cholernie zabawne. 
- Bardzo miło Cię poznać, Justin. - Powiedziała kiedy się odsunęła.- Chwileczkę! Ty jesteś ten Justin Bieber, co nie?  - moja mama zapytała podekscytowana. CO jest nie tak z tym światem, że moja mama zna ludzi przede mną? Wywyróciłąm oczami. Justin nie stał już tak napięty kiedy moja mam zdała sobie sprawę kim był.
- Tak jestem. - Uśmiechnął się swoim milion-dollar uśmiechem. Moja mama wyglądała jakby chciała krzyczeć. Oh, Boże. Proszę nie działaj jak fanka. Proszę oh proszę nie. 
- Czy mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie? Wiesz wtedy mogę powiedzieć że Cię spotkałam? - Przeniosłam moje ręce do twarzy, a Justin zachichotał. Podeszłam do mojej kanapy i usiadłam, podczas gdy moja mama pobiegła po aparat. Zajrzałam do mojego plecaka i znalazłam książkę. Właśnie miałam zacząć ją czytać kiedy ona znów wpadła do pokoju.
- Camie możesz zrobić nam zdjęcie?
- Oczywiście. - Położyłam książkę i wzięłam aparat. Wzięłam się za fotografowanie rok temu aby mieć coś do robienia. Mam swego rodzaju obsesję na tym punkcie przy okazji. Moje zdjęcia nie wyglądają zbyt strasznie. Jestem z nich dumna. Po tym kiedy znalazłam idealne oświetlenie, spojrzałam w górę. Moja mama miała swoje ramię wokół talii Justina i uśmiechała się od ucha do ucha. Justin był od niej o pięć centymetrów wyższy i wyglądał na o wiele bardziej szczęśliwego niż kilka minut temu.
- Gotowi? - Oni skinęli głowami, a Justin pochylił się i pocałował ją w policzek do zdjęcia.
- Raz, dwa, trzy. - Błysk oświetlił pokój i obraz pojawił się na ekranie. To było naprawdę słodkie. Długo nie widziałam mamy wyglądającej tak szczęśliwie jak w tej chwili. Justin też wyglądał szczęśliwie. Może będę musiała zrobić temu kopię. Podałam mamie aparat, a ona zeskanowała zdjęcie.
- To jest doskonałe. - ona krzyknęła. - Dziękuję bardzo Justin.
- Nie ma problemu, mamo Camie. - Justin powiedział i usiadł obok mnie na kanapie.
- Oh kochanie mów mi Alice. Daje wam dzieci robić cokolwiek chcecie. Będę w kuchni jeśli będziecie czegoś potrzebowali. - Wróciła do kuchni pozostawiając mnie z Justinem  sam na sam.
- Twoja mama wydaje się być miła. - Justin powiedział przerywając ciszę.
- Ona jest super. - Usiadłam z powrotem na kanapie i otworzyłam książkę.
- Co czytasz? - Justin zapytał, siedząc obok mnie na kanapie.
- 'Igrzyska Śmierci' - Włożyłam moje nogi pod tyłek i skuliłam się w rogu kanapy aby było mi wygodnie.
- Oh, wziąłem moją mamę aby to zobaczyć i--- - Krzyknęłam i pokryłam moje uszy, biorąc torbę i całą jej zawartość wysypałam na podłogę. Justin spojrzał na mnie zaskoczony.
- Co? Wszystko w porządku?
Odkryłam moje uszy. - Tak, jest w porządku. Ja po prostu chciałam zobaczyć to jeszcze, a nie chcę aby został zniszczony przeze mnie. Chcę najpierw przeczytać książkę. - Uśmiechnęłam się, a następnie zeszłam z kanapy do pozbierania zawartości mojej torby. Justin podał mi kilka rzeczy, które włożyłam do środka. Włożyłam ostatnią książkę i zapięłam torbę.
- Dzięki za pomoc, nie musiałeś.
- Co to jest? - Justin zapytał. Spojrzałam w górę, aby zobaczyć, co trzymał. Dyszałam a moje oczy się powiększyły. Rzucił i przekręcił moje ostrze między palcami. On wglądał spokojnie, ale jego oczy wyglądały wściekle.
- Camie co to jest? - Zapytał ponownie.
To jest .. um .. a... uh.. - Nie mogłam mu powiedzieć co to jest. Wiedziałam że on dokładnie wiedział co to, ale ja wciąż nie mogłam się zdobyć na to aby to powiedzieć. Nie dlatego że moja mama jest w pokoju obok, ale z powodu tego kim on jest. Wiem my się właśnie poznaliśmy, ale ja tak naprawdę czuję jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi wieki. W ciągu ostatnich kilku godzin w szkole z nim, prawie zapomniałam o byciu smutną i cięciu się. Kiedy on powiedział żadnych tajemnic ja wtedy nie myślałam o tym. My powiedzieliśmy że żadnych sekretów, więc ja mam mu powiedzieć, To może wydawać się dziwne, że umieszczam całe moje zaufanie do kogoś kogo ledwie znam, ale czuję że naprawdę mogę zaufać Justinowi. Oboje potrzebujemy kogoś aby zaufać, więc dlaczego nie zacząć od siebie?
- To żyletka. Tnę się.
- Że co!? Dlaczego? Dlaczego kiedykolwiek to robisz? - Wyglądał na naprawdę wściekłego i zranionego w tym samym czasie.
- Czy możesz być ciszej i pójść do mojego pokoju? - Pociągnęłam jego rękę w stronę schodów.
- Nie! Będziemy rozmawiać o tym teraz. Tutaj. - Stanął w miejscu a ja ciągnęłam go.
- Moja mama jest w kuchni. Proszę po prostu chodź do mojego pokoju. - zapytałam rozpaczliwie.
- Twoja mama? Czy twoja mama o tym wie?
- Nie i ona nie musi więc jeśli nie pójdziesz, skaleczę Cię i ja nie przesadzam. - Dałam mu moją najlepszą poważna minę i wydawało się że zadziałało, ponieważ pozwolił mi się zaciągnąć go do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się do Justina, który stał tuż przede mną z rękami skrzyżowanymi, z żyletką wciąż w jego rękach.

***
NA WSTĘPIE CHCĘ WAS BARDZO BARDZO BARDZO PRZEPROSIĆ ŻE OD TAK DAWNA NIE BYŁO NOWEGO ROZDZIAŁU :(
NO ALE DODAJĘ GO TERAZ I MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBA :)
KOCHAM WAS ♥
@Biierauhl
(zmieniłam z @luvv_biebs na @Biierauhl)
PS od teraz rozdziały będą dodawane systematycznie.
Liczę na jakikolwiek komentarz :)
xoxo

2 komentarze: