wtorek, 17 września 2013

Rozdział 6

- Wyjaśnij. Teraz. - Jego oczy szukały moich, czekając na mnie do kłamania. Ja nigdy nie mówiłam nikomu że się tnę i nie wiem jak to zrobić teraz. Zamknęłam moje oczy na chwilę i wzięłam głęboki oddech. Starałam się trzymać z dala od zdenerwowania się. On był moim przyjacielem i troszczył się o mnie, to dlatego chciał wiedzieć. Czekaj! Ja mam prawdziwego przyjaciela. On właśnie się o mnie troszczy. Myślę, że zbiłam go z tropu kiedy owinęłam swoje ręce wokół jego szyi i przytuliłam go mocno. Kiedy się odsunęłam on studiował moją twarz, tak miałam głupi uśmiech na niej. Nie mogłam nic na to poradzić, byłam szczęśliwa.
- Dlaczego mnie przytuliłaś?
Mój uśmiech się poszerzył o ile to w ogóle było możliwe. Szturchnęłam go w klatkę piersiową, a on skrzyżował swoje ramiona.
- Ponieważ, panie Bieber.  - Szturchnęłam go ponownie. - Lubisz mnie! - Zaśmiałam się. Jego twarz stała się czerwona a on spojrzał zakłopotany.
- Nie, ja nie. Ledwo Cię znam. - Trochę się jąkał.
- Oh, tak, ty tak Justin. Wiem że tak! Chcesz wiedzieć skąd wiem? - Nic nie powiedział więc wzięłam to za tak. - Bo Ci na mnie zależy! Martwisz się o to że się tnę. - Powiedziałam i podwinęłam moje rękawy. Nowe linie cięcia, wyszły na światło dzienne. Wsadziłam moją rękę w jego twarz a on odszedł z dala ode mnie, następnie jego twarz była zszokowana.
- Martwisz się o to że to robię. Więc mnie lubisz! - Byłam właśnie tak szczęśliwa że nie wiedziałam co robię.
- T-to mó-mówi ty-tylko--- - Justin się jąkał.
- To mówi Justin! Po prosty lubię Cię, a ty lubisz mnie! - Piszczałam wciąż ze szczęścia. Minęło trochę czasu odkąd byłam tak szczęśliwa. Myślę, że nie umiem kontrolować swojego szczęścia, jak niektórzy ludzie nie potrafią swojego gniewu, roześmiałam się. Śmiałam się tak mocno że upadłam. Justin patrzył na mnie jak na szaloną. Zgaduję że on wkrótce podda się uspokajaniu mnie i śmianie się też. Myślałam o tym czy Justin wie że się nawet śmiejemy i to spowodowało jeszcze więcej.
Nagle drzwi się otworzyły i moja mama stała zmartwiona. Justin i ja nagle przestaliśmy się śmiać i spojrzeliśmy na nią przerażeni. On po prostu straszy nas jakąś bzdurą. Ona spojrzała w dół na nas dwoje leżących na podłodze wyglądając na nieco wyczerpaną. Potem jak na zawołanie zaczęliśmy się śmiać. Moje wywróciły jej oczami.
- Ja po prostu was zostawię do czegokolwiek co robicie. - Wyszła i zamknęła drzwi za sobą.
Śmialiśmy się jeszcze dłużej aż nasze brzuchy zaczęły boleć. Leżeliśmy na naszych plecach po środku mojej podłogi. Było zupełnie cicho inaczej niż dźwięk naszym oddechów ciężkiego oddychania. Zamknęłam oczy i ponownie się uśmiechnęłam. Bardzo podobało mi się uczucie leżenia obok mojego najlepszego przyjaciela. Cholera ja się właśnie cieszę że mam najlepszego przyjaciela. Czułam Justina przysuwającego się do mnie ale ja się nie ruszyłam. Byłam bardzo szczęśliwa i nic nie mogło sprawić tego lepszym. Uśmiechając się otworzyłam oczy. Justin był przewrócony na bok i teraz opierając się patrzył prosto w moje oczy.
- Cześć tutaj. - Zachichotałam.
- Hej. - Uśmiechnął się.
- Mogę Ci w czymś pomóc?
- Dlaczego to robisz?
- Robię co? - zapytałam udając głupią.
- Dlaczego się tniesz?
Westchnęłam. - To mnie pociesza. Bardzo dużo bólu jest w środku mnie. Kiedy się tnę czuję jak to wszystko wypływa ze mnie i miesza się z błotem. To jest jedyna rzecz która mi pomaga. Ale to pomaga tylko do momentu aż zaczyna boleć ponownie. To tak jakby jest dziura w moim sercu a cięcie to jego szwy. Ale to coś trzyma oderwane szwy zanim zaczynam je leczyć. Wiem  że to brzmi szalenie ale to jest to co ja czuję.
- Może potrzebujesz o tym pogadać. - Powiedział biorąc trochę moich włosów za ucho. - Może jeśli o tym pogadasz będzie Ci lepiej. Wiem że kiedy powiedziałem w końcu powiedziałem Ci całą prawdę o Selenie poczułem się cholernie lepiej. To prawie tak jakbym już się tym nie przejmował.
- Ale ja o tym nie mówię. Powiedziałam Ci wszystko! Próbowałam powiedzieć mamie, ale ona nie wiem jak pomóc. Dostała ponad morderstwo Justina i mój tata nas opuścił, to już jej nie przeszkadza. Więc kiedy jej o tym mówię ona nie wie co powiedzieć, po prostu klepie mnie w ramie i daje mi trochę lodów. Rozmowa nie pomaga.
- Więc cięcie oczywiście też nie. Może musisz porozmawiać z kimś innym. Kimś kto Cię krzywdzi. - Justin zasugerował powoli.
- Mój tata? Nie widziałam go od lat. Ja nawet nie wiem gdzie on jest i jak wygląda. - Owinęłam twarz rękoma i zaciągnęłam się głęboko. - Ja nawet nie wiem czy on żyje.
- Nie mów tak. Jestem pewien że żyje. - Przerwał a potem mówił znów z zapałem. - Hej, mogę pomóc go znaleźć, jeśli chcesz. Znam ludzi którzy mogą go namierzyć. Myślę że powinnaś z nim porozmawiać.
Skrzyżowałam ramiona i spojrzałam w piękne brązowe oczy. - Naprawdę mógłbyś pomóc mi go znaleźć?
- Oczywiście. To właśnie co przyjaciele robią, prawda? Pomagają przyjaciołom znaleźć ich ojców. - On zmarszczył brwi.
Uśmiechnęłam się na to jakim palantem on był. - Gdybyśmy mogli go znaleźć, poszedłbyś ze mną?
- Nie chciałbym abyś była sama. Oczywiście że poszedłbym z Tobą. - On położył się na plecach i patrzył się w sufit.
Przewróciłam się na niego i przytuliłam go. To był przyjacielski uścisk dla twoich brudnych myśli! Po doznanym szoku on też mnie przytulił. Odsunęłam się i usiadłam na jego brzuchu.
- Wielkie dzięki Justin.
- Za co?
- Za to że jesteś moim przyjacielem. Za to że nie wariowałeś gdy mówiłam dlaczego jestem tak popieprzona. Za zaufanie i opowiedzenie swojej historii. Za to że jesteś zabawny. Za zabranie mnie do domu. Za to że jesteś moim partnerem. Nawet za zrobienie zdjęcia z moją mamą. To najlepszy dzień jaki miałam w tym roku i to wszystko dzięki Tobie. Więc dziękuję za to.
- Myślę że ja powinienem być tym który dziękuje. - Powiedział rzeczowo.
- Dlaczego tak sądzisz? - Zakwestionowałam
- Bo wyciągnęłaś mnie dziś z bańki. Powiedziałaś to czego każdy inny nie chciał mi powiedzieć. Powiedziałaś mi że jestem dupkiem który ma wszystko co tylko chce. I jestem. Uświadomiłaś mi że nigdy nie chciałem być taki w mojej karierze. Chciałem zostać uziemiony i nie dać się przyjąć sławie. Jesteś tą która sprowadziła mnie na ziemię i za to chcę Ci podziękować, Camie Drew, za to. - Uśmiechnął się do mnie tak jakby mnie pokonał.
Zeszłam z niego i zaoferowałam mu pomoc. Pociągnęłam go i usiedliśmy na moim łóżku nogami skrzyżowanymi na przeciwko siebie. - Cóż jestem zadowolona że mogłam zetrzeć trochę z mojej wspaniałości na ciebie panie Bieber. - Złapałam moją zwierzo-poduszkę i przytuliłam ją. - Więc powiedz mi jak dokładnie stałeś się sławny.
- To trochę długa historia.
- Mam czas.
- W porządku, jeśli tak mówisz. - Poprawił się i zaczął. - Kiedy miałem 12 l-- - przerwał mu dzwonek jego telefonu. - Poczekaj muszę to odebrać.
- Halo? Czuję się dobrze, dlaczego? Jestem u przyjaciółki w domu. Tak mam przyjaciółkę mamo. Jej imię to Camie. Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi. - zarumienił się na to. - Będę w domu za kilka minut. Ja też Cię kocham. Pa. - Rozłączył się.
- Dobrze to było żenujące.
- Nie tak żenujące jak moją mama chcąca zdjęcie. Więc musisz teraz iść?
- Tak, chce wiedzieć co się działo w szkole i teraz wszystko o Tobie. Będziesz jutro w szkole?
- Jutro jest piątek, więc myślę że mogę wziąć jeszcze jeden dzień w szkole. Dlaczego? Nie będzie Ciebie?
- Nie, będę tam. Ja się tylko upewniam że będziemy pracować nad naszym projektem. Powinnaś spojrzeć na jakąś piosenkę.
- Oh, tak. Co to znów? - złapałam długopis i papier.
- Party Rock Anthem by LMFAO. Myślę że to będzie naprawdę super, jeśli umiesz grać na kayboardzie,
- Będę szukać tego dziś wieczorem. - powiedziałam kładąc papier na moim nocnym stoliku. - Odprowadzę Cię do samochodu.
- W porządku. - Zeszliśmy po schodach i przez drzwi. Kidy dotarł do swojego samochodu odwrócił się i zaczął niezręcznie pocierać swoją szyję. - Moja mama chciała abym się zapytał czy chcesz dołączyć do nas na jutrzejszy obiad. Na prawdę nie musisz ale ona chcę Cię poznać.
Spojrzałam mu w oczy. Wyglądał jakby chciał żebym przyszła a ja chcę poznać jego mamę gdyż on poznał moją, - Chciałabym - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Dobrze. - Też się uśmiechnął. - Więc może po prostu pójdziesz ze mną do domu po szkole i moglibyśmy popracować nad projektem do lekcji. Jeśli to jest w porządku.
- Tak to mi się podoba. - Przytuliłam go i się odwróciłam. Kiedy wróciłam do moich drzwi odwróciłam się i widziałam go w samochodzie. - Zobaczymy się jutro Justin.
- Chcesz abym zabrał Cię do szkoły?
- Jeśli to nie za dużo. Nie chcę pokazywać się z moją mamą ponownie.
- To nic takiego. Zobaczymy się rano, Cam.
- Do zobaczenia rano. - Powiedziałam. Wróciłam do środka. Gdy byłam w moim pokoju skuliłam się na łóżku i zasnęłam z uśmiechem na twarzy po raz pierwszy od trzy i pół roku.

***

A WIĘC MAMY NASTĘPNY !!
PISZCIE W KOMENTARZACH CO SĄDZICIE :)
MAM JUŻ NASTĘPNY PRZETŁUMACZONY WIĘC POJAWI SIĘ W CIĄGU KILKU DNI :)
ZAPISUJCIE SIĘ DO INFORMOWANYCH JEŚLI SIĘ PODOBA :)
KOCHAM WAS
@Biierauhl 
JAK WRAŻENIA PO LOLLY? SJBCUBCDFBDF
BO JA CHYBA UMARŁAM *-*
JUSTIN >>>> 

1 komentarz: